Duchowieństwo katolickie wobec państwa komunistycznego - nurt oporu


Paweł Skibiński - Duchowieństwo katolickie wobec państwa komunistycznego - nurt oporu

W przeciwieństwie do wieku XIX, czy 20-lecia międzywojennego, gdy duchowni katoliccy byli bardzo aktywni w formułowaniu koncepcji społeczno-politycznych sensu stricto, czas komunizmu w Polsce nie sprzyjał otwartemu angażowaniu się duchowieństwa w tworzenie tego rodzaju analiz. To nie był czas, podobnie, jak w przypadku innych części elit społeczeństwa polskiego, na otwarte formułowanie i doprecyzowywanie swoich poglądów politycznych przez księży. Niemniej duchowieństwo polskie odegrało ogromną rolę w przechowaniu tożsamości polskiego społeczeństwa, a zatem także polskiej wspólnoty politycznej w okresie komunizmu.

Po pierwsze Kościół katolicki, a w szczególny sposób polski kościół katolicki, był jedną z nielicznych instytucji społecznych (nie tylko w Polsce, ale i w całym bloku sowieckim), która zachowała pełną, a w każdym razie znaczną, autonomię względem omnipotentnego państwa komunistycznego. Już sam ten stan prowokował konflikty z jego totalitarnymi strukturami, na tle ambicji tychże struktur do kontroli wszelkiego typu instytucji społecznych. W Polsce do walki z samodzielnością społeczną Kościoła używane były zwłaszcza Urząd ds. Wyznań oraz komunistyczna policja polityczną - UB, a następnie SB.

W konflikcie tym Kościół w Polsce poniósł dotkliwe straty, gdyż wprawdzie zachował sam w znacznym stopniu autonomię względem struktur państwowych (państwu nie udało się zlikwidować np. instytucji zakonnych), jednak państwo zniszczyło większość instytucji "społeczeństwa katolickiego", czyli instytucji o charakterze nie ściśle religijnym. Mam na myśli katolickie stowarzyszenia młodzieżowe i studenckie, prasę, Akcję Katolicką, organizacje charytatywne etc[1].

Jednak zachowanie przez polski Kościół katolicki znaczącej autonomii instytucjonalnej w okresie PRL, zaowocowało m.in. szczególną pozycją osób stanu duchownego w komunistycznej rzeczywistości. Zarówno pod względem formacji intelektualnej i duchowej, jak i pod względem źródeł utrzymania duchowni katoliccy byli w praktyce niezależni od struktur państwowych. Korzystali, bodajże z jedynego, niezależnego od władz systemu kształcenia, jakim były Wyższe Seminaria Duchowne. Nie byli też uzależnieni od państwa pod względem materialnym (brak dotacji publicznych, utrzymywanie instytucji kościelnych z darowizn wiernych oraz z dochodów własnych instytucji kościelnych). Dla szerokich rzesz społeczeństwa stanowili więc niejako widomy symbol skutecznego oporu względem wszechobecności totalitarnego państwa.

Oczywiście taki stan rzeczy musiał spowodować energiczną reakcję komunistycznych instytucji. Stąd ponawiające się próby, raczej niezbyt skuteczne, infiltracji przez komunistyczną agenturę seminariów duchownych, likwidacja niższych seminariów duchownych (szkół średnich przygotowujących kandydatów do stanu kapłańskiego), a także próby manipulacji opodatkowaniem kleru katolickiego oraz nacisków administracyjnych, mających na celu przejęcie zarządzania majątkiem kościelnym.

W opinii komunistycznej elity władzy duchowni katoliccy byli postrzegani, bodaj jako najbardziej niebezpieczny przeciwnik systemu. Wystarczy przypomnieć, że byli oni, jako jedyna grupa społeczna, traktowani, jako "figurant zbiorowy", tzn. obiekt rozpracowywania przez służby bezpieczeństwa z samego tytułu przynależności do stanu duchownego. Każdy kleryk miał bowiem w chwili wstępowania do seminarium zakładaną teczkę osobową w aktach UB, a potem SB. "Służby" prowadziły taką teczkę do chwili zgonu lub opuszczenia stanu duchownego przez tę osobę.

To nastawienie komunistycznego państwa nie ulegało zmianie bez względu na odwilże polityczne, zmiany koniunktur i ekip u władzy. Stanowiło trwałą cechę systemu komunistycznego w praktyce, aktualną do ostatnich chwil jego istnienia. Duchowni przecież byli ostatnimi ofiarami komunistycznych represji w Polsce. W wyniku działalności wyspecjalizowanej komórki SB, do zwalczania duchowieństwa z pomocą metod sprzecznych nawet z komunistycznym prawem, tzw. grupy D, jeszcze w 1989 śmierć poniosło kilku księży, m.in. ks. Zych czy ks. Niedzielak[2].

Nie tylko jednak instytucjonalna niezależność Kościoła powodowała, że duchowieństwo katolickie, jako grupa, opierało się komunizacji. Katolicyzm pod względem doktrynalnym wykazywał swoją jasną odrębność i niechęć do komunizmu, który jako ideologia i praktyka wielokrotnie był potępiany przez władze kościelne, jako błąd z powodu ateizmu, materializmu, fałszywej antropologii i kolektywistycznej wizji społeczeństwa etc.[3].

Jednak lata 60-te i 70-te XX wieku to okres dość szczególny w historii stosunków między komunizmem, a Kościołem katolickim, okres tzw. agiornamiento ("udzisiejszenia"), którego jednym z najbardziej spektakularnych przejawów był tzw. dialog katolicko-marksistowski. Zaangażowało się weń nie tylko wielu świeckich katolików, ale także liczni przedstawiciele hierarchii duchownej w takich krajach, jak Francja, Belgia, Włochy, Hiszpania, czy Portugalia. W rzeczywistości był to nie tyle dialog, co konsekwentna marksizacja katolicyzmu, czy też próby dostosowywania doktryny katolickiej do wymogów marksizmu. Polskie duchowieństwo w tym procesie właściwie nie uczestniczyło (z wyjątkiem nielicznych duchownych PAX-owskich). Wręcz przeciwnie - na Soborze Watykańskim II to właśnie polscy biskupi domagali się wydania dokumentu, zawierającego ponowne wyraźne potępienie komunizmu (do czego z resztą nie doszło)[4].

Doktrynalna krytyka komunizmu przez duchowieństwo polskie opierała się najczęściej na argumentacji religijnej, także patriotycznej, ale nie przybierała formy konkretnych propozycji politycznych, jak to miało miejsce jeszcze w okresie międzywojennym. Ze względów cenzuralnych mieliśmy do czynienia z wypowiedziami o charakterze homiletycznym, nie zaś z uporządkowaną refleksją teoretyczną.

Na tym tle wyróżniają się refleksje ówczesnego prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyńskiego, nie tylko najwybitniejszego (obok kard. Wojtyły) polskiego hierarchy, ale także bez wątpienia jednego z najwybitniejszych polskich intelektualistów XX wieku. Był on pod tym względem wszechstronnie, intelektualnie przygotowany jeszcze w okresie międzywojennym, gdy publikował broszury poświęcone krytyce teoretycznej i praktycznej strony komunizmu[5].

Zasadne jest stwierdzenie, że w zasadzie każda niemarksistowska działalność intelektualna miała charakter oporu wobec systemu - w tym znaczeniu praca takich teologów, jak ks. Wincenty Granat[6], ks. Karol Wojtyła, mimo że nie dotyczyły często zagadnień politycznych lub społecznych, miały ogromne znaczenie, przyczyniając się do podtrzymania autentycznych, polskich tradycji intelektualnych, niezależnych od propagowanego przez komunistyczne państwo marksizmu. Ich praca miała też istotne znaczenie formacyjne dla polskich elit intelektualnych (także świeckich), których część wzrastała w atmosferze wolnej od wpływów światopoglądu komunistycznego.

Oczywiście w całym okresie 1944-1989 nie brakowało duchownych, którzy angażowali się w czynną działalność polityczną (w ścisłym tego słowa znaczeniu) o charakterze antykomunistycznym. Wystarczy przypomnieć postać ks. prałata Zygmunta Kaczyńskiego[7], założyciela i redaktora naczelnego "Tygodnika Warszawskiego", twórcy alternatywnego programu politycznego dla Polski. Zmarł on w więzieniu na warszawskim Mokotowie. Poza tym wymienić w tym miejscu należy także kapelanów opiekujących się oddziałami zbrojnymi AK, WiN i NSZ[8], a w latach 70-tych i 80-tych kapłanów sprawujących opiekę duchową nad środowiskami opozycyjnymi - np. o. Wiśniewskiego OP, o. Czumę SJ, ks. Zieję, ks. Małkowskiego czy o. Salija OP.

Należy jednak zwrócić uwagę, że Kościół hierarchiczny, nie identyfikując się z komunistycznym państwem, swym autorytetem jednoznacznie nie poparł inicjatyw opozycyjnych. Zachowywał wobec nich znaczną rezerwę. Tłumacząc to zjawisko Jan Żaryn odwołuje się do konfliktu pokoleniowego, jaki miał mieć miejsce między biskupami reprezentującymi starsze pokolenie Polaków i młodszymi od nich opozycjonistami. Jednak przede wszystkim autor ten zwraca uwagę, że biskupi obawiali się skutków działań środowisk opozycyjnych, a przede wszystkim tego, by te ostatnie nie doprowadziły do ograniczenia dotychczas istniejących możliwości duszpasterskich Kościoła. Zapewnienie sobie warunków do prowadzenia normalnej posługi duszpasterskiej stanowiło zaś, w naturalny sposób, podstawową troskę hierarchii kościelnej. Z tej perspektywy działania opozycji można było postrzegać jako nieodpowiedzialne. Poza tym Żaryn wskazuje na ograniczone zaufanie, jakie żywili biskupi wobec części działaczy opozycyjnych, zwłaszcza wywodzących się z KSS KOR, których podejrzewali o chęć instrumentalnego wykorzystania Kościoła dla swych doraźnych celów politycznych, do czego hierarchowie nie chcieli z pewnością dopuścić[9].

Po dłuższej dyskusji w łonie episkopatu postanowiono trzymać się formuły zaproponowanej przez prymasa Wyszyńskiego - "Należy ich otoczyć jakąś opieką nie angażując się w ich kontestacje"[10]. Oznaczało to, że księża zajmujący się aktywną działalnością opozycyjną nie mogli liczyć na otwarte wsparcie ze strony biskupów, jednak wszelkie nadużycia władzy przez komunistów względem opozycji spotykały się z reakcją oficjalnych czynników Kościelnych.

Ta z pozoru zachowawcza postawa hierarchów stanie się w pełni zrozumiała, jeśli zdamy sobie sprawę, w jakiej perspektywie postrzegali oni swój pojedynek z komunistami. "Kościół... w naszej Ojczyźnie... staje w obronie, że się tak wyrażę - narodowej racji stanu, co oznacza coś więcej, aniżeli polityczna racja stanu, bo polityczna racja stanu zmienia swoje wymiary, a naród trwa, ma swoją kulturę religijną, narodową, swój obyczaj narodowy..." - mówił w 1975 na krakowskiej Skałce prymas Wyszyński, określając rolę Kościoła w Polsce, a zwłaszcza w okresie komunizmu[11]. Hierarchia podkreślała głęboką więź, jaka istniała w naszym kraju między katolicyzmem, a Ojczystą kulturą. Kościół nastawiał się więc na działania długofalowe, na zachowanie za wszelką cenę substancji narodowej, która przetrwała II wojnę światową, lecz została poważnie nadszarpnięta przez terror niemiecki i sowiecki.

Kościół miał bez wątpienia swój program wychowawczy dla narodu, nie będący, ściśle rzecz ujmując, programem politycznym (na pewno nie w znaczeniu planu odebrania władzy z rąk komunistów), lecz mający bez wątpienia polityczne skutki. Miał bowiem zaowocować wzmocnieniem tożsamości Polaków oraz podniesieniem ich kondycji społecznej. Było to możliwe zdaniem episkopatu tylko w oparciu o katolicyzm. Z tego punktu widzenia, dążenia władz komunistycznych do ateizacji (lub co najmniej laicyzacji) Polaków miały charakter antynarodowy.

Program wychowawczy Kościoła został wyrażony w prowadzonym na szeroką skalę projekcie duszpasterskim, jakim była Wielka Nowenna Tysiąclecia Chrztu Polski, w latach 1957-1966[12]. W znacznej mierze wieloletnia praca duszpasterska, mająca miejsce w ramach tychże uroczystości była prowadzona była wedle osobistej koncepcji prymasa Wyszyńskiego. Jej zasadniczymi elementami było propagowanie ochrony życia dzieci nienarodzonych, rozwój i wzmacnianie instytucji rodziny, walka z szerzącym się pijaństwem etc.. Wszystkie te działania praktyczne miały za zadanie odbudowę tak fizycznych, jak i moralnych sił narodu, zagrożonego w swym istnieniu na skutek doświadczeń II wojny światowej oraz świadomych działań władz komunistycznych.

Warto jednak zaznaczyć, co szczególnie daje się zauważyć u kard. Wyszyńskiego, że inny był stosunek większości duchowieństwa katolickiego do powojennego polskiego państwa, a inny do rządzących nim komunistów. Uznawano za przykładem prymasa, że PRL jest państwem polskim, choć rządzonym przez ludzi niegodnych sprawowania w nim władzy. Tego rodzaju interpretacja sytuacji, kazała duchownym sprzeciwiać się wszelkim obcym interwencjom w sprawy polskie - w tym także działaniom państw zachodnich, które, zdaniem Kościoła, chroniły przede wszystkim własne interesy, nie zawsze szanując przy tym polski interes narodowy[13].

Szczytowym okresem konfliktu między państwem a Kościołem i duchowieństwem katolickim były oczywiście obchody milenijne w roku 1966. Było to starcie nie tylko dwu instytucji - komunistycznego państwa dążącego do zupełnej kontroli społeczeństwa oraz Kościoła, walczącego o elementarne swobody religijne - ale także konflikt dwu wizji narodu. To frontalne starcie sprowokowane przez stronę państwową, zakończyło się prestiżową porażką komunistów[14].

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że komuniści także, jak zauważa Marcin Zaremba[15], odwoływali się do własnej wizji narodu polskiego oraz polskiego patriotyzmu. Jednak o ile duchowieństwo bardzo podkreślało historyczne zakorzenienie katolickiej tożsamości Polaków[16], o tyle komunistyczna wizja polskiej tożsamości opierała się na radykalnej reinterpretacji, żeby nie powiedzieć manipulacji polskim doświadczeniem historycznym. W tym sensie, jestem przekonany, że można zasadnie mówić o budowaniu przez nich zafałszowanej polskiej tożsamości narodowej[17].

Oczywiście taka konstatacja nie zmienia faktu, iż duchowieństwo polskie, jako grupa, nie była wolna od kolaboracji z reżimem komunistycznym. Można w tym miejscu przypomnieć powszechnie znane przypadki księży, należących do organizacji tzw. księży-patriotów (około 10 procent duchowieństwa w pierwszej połowie lat 50-tych).

Kolejnym przypadkiem, który daleko wykraczał poza politykę nie prowokowania konfliktów z komunistyczną władzą, a oznaczał raczej współudział w działaniach władz PRL była bierna postawa polskiego episkopatu w latach 1953-1956. Biskupi w praktyce wyrazili swoje milczące przyzwolenie na działania władz. Po części wynikało to z tego, iż polski episkopat w tym okresie pozbawiony był przywództwa uwięzionego prymasa, nieobecni też byli inni biskupi, więzieni, przetrzymywani w aresztach domowych, bądź wydaleni z diecezji (bp Kaczmarek, bp Adamski, bp Hubert Bednorz, abp Baziak etc.). Należy jednak zwrócić uwagę, że choć w tym okresie, biskupi polscy zachowywali zaskakująco bierną postawę, to nigdy nie posunęli się do tego rodzaju wiernopoddańczych gestów, jak episkopaty Czech czy Węgier, nigdy nie stali się instrumentem w rękach władz[18].

Osobną, bardzo bolesną i wymagającą dalszych badań sprawą jest udział duchowieństwa katolickiego w agenturze UB i SB. Szczyt liczebności tej agentury przypada na lata 1970-te (sic!), gdy współpracowało z komunistycznymi służbami specjalnymi, jak się ocenia, ok. 15 % duchownych[19].

Osobnym problemem, który jednak wykracza poza tematykę historyczną i wymaga dalszych badań jest postawa Kościoła w okresie upadku systemu komunistycznego i wyrażenie przezeń przyzwolenia, na kontrakt w Magdalence, a także uczestnictwo przedstawicieli duchowieństwa w procesie, który miał znamiona szkodliwej "zmowy" elit[20].

Jednak stwierdzenie tych faktów nie zmienia moim zdaniem, generalnego wniosku, jaki nasuwa się w trakcie analizy postawy duchowieństwa katolickiego w Polsce wobec reżimu komunistycznego. Choć z perspektywy lat nie wszystkie zachowania duchownych katolickich w tym okresie dają się zaakceptować, trzeba z całą pewnością stwierdzić, że - generalnie rzecz ujmując - duchowieństwo polskie było ostoją polskości i najgłębszego, duchowego sprzeciwu Polaków wobec komunizmu. Pod tym względem jego rola była o wiele - śmiem twierdzić - istotniejsza, choćby ze względu na zasięg oddziaływania, niż elitarnych ugrupowań opozycji demokratycznej.

 


[1] Na ten temat por. J. Żaryn, Kościół a władza w Polsce (1945-1950), Warszawa 1997.

[2] Na temat działalności tzw. grupy D por.: Biuletyn IPN, nr 1 (24), styczeń 2003, s. 4-61 oraz J. Widacki, Czego nie powiedział generał Kiszczak?, Warszawa 1992, s. 61-72; A. Grajewski, Kompleks Judasza, Poznań 1999, s. 201-206; J. Żaryn, Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce (1945-1989), Warszawa 2003, s.348-352 oraz 544-550(praca ta będzie przywoływana przeze mnie wielokrotnie, gdyż jest to nie tylko najnowsze, prawdopodobnie najobszerniejsze, ale także najbardziej kompetentne ujęcie zagadnienia).

[3] Przypomnijmy tylko encyklikę Piusa XI Divini Redemptoris z 1937 roku oraz dekrety Św. Oficjum z lat 1948 i 1950.

[4] Por. J. Żaryn, Dzieje..., s. 231.

[5] M.in. ks. S. Wyszyński, Kultura bolszewizmu a inteligencja polska, Włocławek 1934; tenże, Nowy najazd komunizmu na Polskę, Włocławek 1936; tenże, Katolicki program walki z komunizmem, Włocławek 1937.

[6] Rektor KUL i jeden z najwybitniejszych specjalistów od dogmatyki katolickiej. Por. H. I. Szumił, Ks. Wincenty Granat, "Encyklopedia Białych Plam", t. VII, s. 114-116.

[7] Biogram ks. Kaczyńskiego w: Leksykon duchowieństwa represjonowanego w PRL w latach 1945-1989., red. Ks. J. Myszor, t. 1, Warszawa 2002, s. 104-107.

[8] Biogramy wybranych z nich znajdziemy w Leksykonie duchowieństwa represjonowanego....

[9] Na temat stosunku Kościoła do opozycji w latach 70-tych por.: J. Żaryn, op. cit., s. 378-401.

[10] Cytat z protokołu Rady Głównej Episkopatu Polski z 1980 r. za: J. Żaryn, op. cit., s. 398.

[11] Cytat za: J. Żaryn, op. cit., s. 378.

[12] Por. P. Raina, Kardynał Wyszyński. , t. 3: Czasy prymasowskie 1956-1961, Warszawa 1994, s. 43-46; por.: J. Żaryn, op. cit., s. 218-225

[13] Znana jest anegdota, mówiąca o tym, że prymas Wyszyński cenzurował swoje publikacje paryskie z akcentów krytycznych względem władz komunistycznych, mówiąc, że są to wewnętrzne polskie sprawy, które nie powinny obchodzić zagranicy.

[14] Por. m.in. P. Raina, op. cit., t. 7 Konflikty roku milenijnego 1966, Warszawa 2000 oraz Milenium polskie. Walka o rząd dusz, Warszawa 2002.

[15] Por. M. Zaremba, Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm. Nacjonalistyczna legitymizacja władzy komunistycznej w Polsce, Warszawa 2001.

[16] Znakomicie to widać, gdy dokona się analizy zbiorów homiletyki prymasa Wyszyńskiego: np. kard. S. Wyszyński, Z rozważań nad kulturą ojczystą, Warszawa 1998.

[17] Tego problemu M. Zaremba w swej pracy w gruncie rzeczy nie uwzględnił.

[18] Por. np. B. Cywiński, Ogniem próbowane, t. 1 i 2, Warszawa 1994.

[19] Na temat organizacji księży patriotów oraz agentury wśród duchowieństwa pełną bibliografię podaję w artykule: P. Skibiński, Infiltracja komunistycznych służb specjalnych w polskim Kościele - co już wiemy?, "Teologia polityczna", nr 1/2003, s. 57-70.

[20] Pewien przyczynek w tej materii stanowi książka A. Dudka, Reglamentowana rewolucja. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce 1988-1990, Kraków 2004.

Wyświetl PDF