Spuścizna tajnych służb i ich rola w czasie transformacji: Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego dawnej NRD


Przegląd spuścizny MfS i roli jego byłych współpracowników w czasach transformacji zacząć należy od przypomnienia, że to właśnie obrońcy praw człowieka w NRD, wspierani przez szerokie rzesze ludności, zapobiegli 4 i 5 grudnia 1989 r. zniszczeniu najważniejszej spuścizny Stasi – a mianowicie jej akt, scharakteryzowanych słusznie jako „narzędzia wewnętrznej represji” („Werkzeuge innerer Repression”) – co im się w dużej mierze udało. Jednak nie w pełni, bowiem odpowiednie rozkazy wydano już w ostatnich dniach listopada 1989 r. – a oficerowie w urzędach MfS rozpoczęli ich bezzwłoczne wykonywanie.

Rozkazy te dadzą się wytłumaczyć upadkiem MfS, który rozpoczął się zaraz po obaleniu Ericha Honeckera 18 października 1989 r. – co w walce o akta Stasi miało oczywiście szczególne znaczenie.

Wprawdzie Egon Krenz, następca Honeckera, próbował zabezpieczyć istnienie MfS. Na dziesiątym plenum Komitetu Centralnego SED (8-10 listopada 1989 r.) zapowiedział opracowanie „Ustawy o bezpieczeństwie państwowym” (Gesetz über die staatliche Sicherheit), która miała regulować takie „działalność Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego”. Jednakże ze względu na porażkę SED nie można było powstrzymać likwidacji MfS.

Także Hans Modrow, ostatni premier NRD z ramienia SED, próbował utrzymać MfS w swoich strukturach poprzez przemianowanie go na „Urząd Bezpieczeństwa Narodowego” (Amt für Nationale Sicherheit), co jednak wkrótce okazało się niemożliwe. Zbyt oczywiste było, że AfNS ma być następcą MfS zarówno instytucjonalnie, jak i personalnie. Zwłaszcza, że generała Wolfganga Schwanitza, wcześniejszego zastępcę ministra bezpieczeństwa publicznego, powołano na szefa, także kadra kierownicza średniego i niższego szczebla nie została wymieniona.

Ponieważ generalicja Stasi była w tym momencie świadoma zbliżającego się upadku NRD, w administracjach okręgów i urzędach obwodowych MfS rozpoczęto, jak już wspomniano, w ostatnich dniach listopada 1989 selektywne niszczenie dokumentacji i dossier, rozkazów i instrukcji, służbowych sprawozdań agentów i analiz sytuacji, filmów wideo i nagrań dźwiękowych.

Niszczenie akt odbywało się zwykle maszynami do niszczenia papieru lub przez spalanie w piecach. Ponieważ chodziło jednak o ogromne ilości akt, działanie to było niemożliwe do ukrycia. W sensie dosłownym można było to „poczuć”, tzn. ciemne chmury dymu wydobywały się z kominów budynków Stasi. Oburzeni obrońcy praw człowieka demonstrowali przed bastionami Stasi oraz wdarli się do urzędów obwodowych i biur administracji okręgowych aby położyć kres niszczeniu akt – najpierw 4 grudnia 1989 r. w Erfurcie, potem wieczorem w Lipsku, a następnie w Chociebożu (Cottbus), Dreźnie, Gerze, Magdeburgu, Poczdamie, Rostocku, Suhl i – ze zwłoką sześciu tygodni – w Berlinie Wschodnim. Należało uniemożliwić dalsze usuwanie dowodów. W obwodach sytuacja wyglądała podobnie.

Spontanicznie powstawały komitety obywatelskie, które przejęły kontrolę nad byłymi urzędami Stasi, wspólnie z policją ludową oraz prokuraturą. NRD z okresu przełomu wytworzyło pod tym względem pewne „partnerstwo bezpieczeństwa” (Sicherheitspartnerschaft) nowego typu. Walka o odpowiednie obchodzenie się z aktami Stasi była w rzeczywistości dramatycznym aspektem przewrotu w NRD. „W sposobie traktowania spuścizny służb bezpieczeństwa tkwi sedno rewolucji 1989” – jak kiedyś sformułował to minister sprawiedliwości Saksonii, Steffen Heitmann „Udostępnienie akt było jedyną możliwością dojścia do wiarygodnego nowego początku poprzez higienę społeczną”.

Historia likwidacji działalności MfS/AfNS jest skomplikowana i pełna sprzeczności. Faktycznie rząd Modrowa postanowił już 14 grudnia 1989 – na skutek politycznego nacisku Okrągłego Stołu w Berlinie – zlikwidować Urząd Bezpieczeństwa Narodowego (AfNS). Próby stworzenia na nowo Urzędu Ochrony Konstytucji (Amt für Verfassungsschutz) i Wywiadu Zagranicznego (Außenpolitischer Nachrichtendienst), skazane były w najbliższym czasie na niepowodzenie.

Na skutek likwidacji MfS/AfNS pojawiło się wielu nowych pełnomocników o różnych kompetencjach. Różnorodność sięgała od mianowanego przez rząd Modrowa „Pełnomocnika Rządowego” (Regie-rungsbeauftragter), którego praca towarzyszyła utworzonemu przy Okrągłym Stole „Arbeitsgruppe Sicherheit” (Zespołowi roboczemu ds. bezpieczeństwa), aż do utworzonej później przez rząd Lothara de Maiziére’a „Staatliches Komitee zur Auflösung des ehemaligen MfS/AfNS” („Państwowego Komitetu ds. Rozwiązania byłego MfS/AfNS”). Oczywiście, ciągnąca się wiele miesięcy likwidacja często prowadziła do gniewnych nastrojów społecznych. Padały pytania, kto przeszkadzał w likwidacji? – kto chciał coś ukryć?

Mimo wszystko pełnomocnik Modrowa 15 stycznia 1990 r., przekazał po raz pierwszy w sposób oficjalny konkretne zestawienie: personelu, finansów, metod, wyposażenia i uzbrojenia MfS. Po raz pierwszy usłyszano oficjalnie o „błędnej doktrynie bezpieczeństwa” (falsche Sicherheitsdoktrin) i o „nadzorze dywanowym” (flächen-deckende Überwachung). Po raz pierwszy w historii NRD społeczeństwo uzyskało ze strony rządu potwierdzenie tego, czym w rzeczywistości był MfS: „tarczą i mieczem partii” lub bardziej precyzyjnie, biura politycznego SED – konstytutywnym instrumentem władzy dyktatury, w którym łączono wewnątrzpaństwowe funkcje nadzoru i represji z zewnętrznymi funkcjami rozpoznania i dywersji. Ilość personelu zawodowego i nieoficjalnego, która po raz pierwszy została ujawniona, przekroczyła wszelkie możliwe wyobrażenia.

W końcowym okresie istnienia NRD, MfS dysponował we własnym państwie liczbą pracowników pełnoetatowych przekraczającą 91 tys. (łącznie z jednostką „Feliks Dzierżyński”) oraz nieoficjalną, konspiracyjnie ukrytą siecią informacyjną w liczbie 173 tys. współpracowników nieoficjalnych, w skrócie IM, a więc konfidentów i donosi-cieli.

Do tego dochodzi jeszcze sieć agentów poza granicami NRD, sterowana nie tylko przez Hauptverwaltung A (Zarząd Główny A), tzw. Auslandsaufklärung. Działalność jej koncentrowała się na Niemczech Zachodnich i Berlinie Zachodnim, ale sięgała także Zachodu i kilku państw Układu Warszawskiego. Liczbę byłych agentów Stasi na Zachodzie oblicza się na 20-30 tys. Szczególnie w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, gdzie MfS dysponował oficjalnie sześcioosobową grupą operacyjną w Warszawie, z oddziałami w Gdańsku, Szczecinie, Katowicach i Wrocławiu. Oczywistym jest, że MfS posiadał także w Polsce sieć nieoficjalnych współpracowników.

W momencie, gdy przy głównym Okrągłym Stole w Berlinie Wschodnim, 15 stycznia 1990 r., przyznano oficjalnie nadmierną hipertrofię MfS, oburzenie społeczne przekroczyło wszelkie granice. Tego dnia po południu tysiące Berlińczyków demonstrowały przed głównym budynkiem MfS/AfNS przy Normannenstraße w Berlinie-Lichtenbergu. Doszło do szturmu na gmach biurowy i administracyjny. Efektem były stłuczone szyby, zniszczone meble i potargane akta.

Zadziwiające jest, że demonstranci wtargnęli do najmniej znaczącego gmachu w kompleksie budynków przy Normannenstraße. O wiele ważniejsze gmachy pozostały nietknięte, podobnie jak znajdujące się tam prawdopodobnie akta, o ile nie zostały wcześniej konspiracyjnie ukryte. Domniemania, według których byli oficerowie Stasi jakoby zmylili demonstrantów zaplanowaną prowokacją oraz skierowali ich uwagę na mniej ważne obszary MfS, nie zostały ani potwierdzone, ani obalone, podobnie zresztą jak domniemany udział zachodnich służb tajnych.

Rozpoczętą likwidację przeprowadzano nadzwyczaj wolno. Na gotowość do współpracy byłych oficerów Stasi nie można było liczyć. Do tego dochodziła jeszcze taktyka uników rządu Modrowa, polityczna niepewność i brak przekonania rządu de Maiziére’a oraz trudności obiektywne, uwarunkowane głównie konspiracyjną otoczką byłej maszynerii represji, a także jej monstrualnymi rozmiarami.

Wbrew pokładanym w nim oczekiwaniom, ostatni enerdowski minister spraw wewnętrznych Peter-Michael Diestel, który z urzędu zajmował się sprawą rozwiązania MfS/AfNS, nie sprostał swojemu zadaniu. Bez uporczywego naporu komitetów obywatelskich, które powstały w czasie przełomu, komitet zajmujący się likwidacją MfS („Staatliches Komitee für die Auflösung des ehemaligen MfS/AfNS”) nie byłby w stanie systematycznie zwalniać pełnoetatowych współpracowników, rozwiązywać struktur aparatu i likwidować majątku.

Było to olbrzymie przedsięwzięcie, i to nie tylko z powodu ogromnej liczby pracowników, których należało zwolnić. Rozwiązanie MfS zakładało zlikwidowanie kapitału materialnego i finansowego o trudnej do przewidzenia wielkości. W Berlinie Wschodnim i w NRD MfS dysponował ponad 1819 urzędami różnego typu, jak również ponad 836 kompleksami mieszkaniowymi z około 18 tys. mieszkań, następnie ponad 838 zakonspirowanymi obiektami różnego typu, pośród których były warsztaty, zakłady elektroniczne i zakłady produkcji urządzeń naukowo-technicznych, jak również ponad 5503 mieszkaniami wykorzystywanymi na spotkania konspiracyjne. Sama zmiana statutu prawnego tych nieruchomości i gruntów była zadaniem niesłychanie skompliko­wanym i czasochłonnym.

Z jednej strony trzeba było żmudnej pracy, aby w ogóle odkryć strukturę MfS i ogarnąć jego nieruchomości, grunty i obiekty, z drugiej popełniono w procesie transformacji także błędy polityczne, względnie podjęto błędne decyzje, których skutki odczuwalne były jeszcze długo.

Pierwsza błędna decyzja polegała na postanowieniu Okrągłego Stołu z 20 lutego 1990 r., które przewidywało „fizyczne zniszczenie do 9 marca 1990 r. wszystkich magnetycznych nośników danych” Stasi z danymi osobowymi. „Jako odpowiednie technologie zniszczenia wymienia się palenie, względnie mechaniczne niszczenie nośników danych” – stwierdzono wyraźnie. Zamiar był dobry, choć i nieco naiwny, a mianowicie uniknięcie nadużyć, którym w przyszłości mogłyby ulec zdobyte informacje konspiracyjne. W rzeczywistości likwidatorzy Stasi stracili istotny środek pomocniczy przy otwieraniu akt.

Drugą błędną decyzję podjął 23 lutego zespół roboczy Okrągłego Stołu „Arbeitsgruppe Sicherheit”. Kadrze kierowniczej HVA pod kierownictwem jej ostatniego szefa, generała Wernera Großmanna, powierzono likwidację własnych miejsc pracy do 30 czerwca 1990 r. Ta decyzja spowodowała, iż to właśnie w kompetencji starej kadry HVA leżała sprawa niszczenia jej własnych akt – co zostało przez nią wykorzystane. W czasie nocnych akcji, oficerowie HVA przeglądali i niszczyli regularnie akta HVA.

„Ze względu na zachowanie tajemnicy, powinniśmy zatroszczyć się w pierwszej kolejności o materiały, w których są dane osobowe, tzn. teczki osobowe, później natomiast akta operacyjne i obiektowe – poinformował były podpułkownik wydziału „Aufklärung”, który sam brał udział w akcji. Po zakończeniu samolikwidacji przekazano 32 m bieżące akt HVA – a więc drobną część istniejących wcześniej. Ile z nich zniszczono, a ile ukryto, tego nikt nie potrafi powiedzieć, ale samego faktu nie poddaje się w wątpliwość.

Zwłokę w trakcie rozwiązywania MfS/AfNS można po części wytłumaczyć działaniami podejmowanymi przez byłych pracowników Stasi, które miały na celu zwodzenie pracowników komisji „Staat-liches Auflösungskomitee”, wprowadzanie w błąd i przez to przeszkadzanie im w pracy. Nadal wzbraniali się oni przed wszelką współpracą. Tytuły własności kamuflowano, aby byłych oficerów MfS obdarzyć kapitałem i beneficjami z „funduszu socjalnego”. Co sprytniejsi specjaliści szukali nowej pracy, przez zakładanie własnych firm, które finansowane były niekiedy pieniędzmi z funduszu byłego MfS. Można udowodnić, że w czasie likwidacji miliardowego majątku Stasi, sprzedawano za bezcen nieruchomości lub otwierano na nowo byłe zakłady pod przykrywką jakiejś sp. z o.o.

Nie nastąpił natomiast aktywny sprzeciw ze strony Stasi wobec rozbijania aparatu po załamaniu się socjalizmu NRD. Czasami tylko próbowano zastraszania poprzez anonimowe listy z pogróżkami lub telefony.

Z prób sprzeciwu wobec przełomu w NRD znana jest tylko jedna – z urzędu okręgowego Bezpieczeństwa Narodowego w Gerze. Kilku z pracowników wystosowało 9 grudnia 1989 r. pismo do rządu w Berlinie Wschodnim, jak również do wszystkich urzędów okręgowych AfNS i organów okręgowych policji, w którym zawarto „wezwanie do działania” i tym samym zażądano aktywnej interwencji wszystkich uzbrojonych organów, „aby chronić nasze socjalistyczne państwo w interesie nas wszystkich”. Czym to wezwanie było inspirowane, można domyślić się na podstawie następującego ustępu: „Towarzysze, obywatele i patrioci na niewidocznych frontach w kraju i zagranicą, kto igra z władzą, pozwala wziąć ją sobie z ręki – szczególnie podczas rewolucji, w czasie której się znajdujemy – ten poniesie klęskę”.

Bez wątpienia było to pojedyncze wystąpienie. Ostatecznie należałoby wyjść od tego, że polityczno-ideologiczny upadek SED wstrząsnął trwale także elitarną pewnością siebie i arogancją byłej tajnej policji NRD – biorąc pod uwagę fatalne dla niej doświadczenie, że sowieccy czekiści nie przyszli z pomocą swoim niemieckim towarzyszom. „Gdy było z nami krucho, nie dostaliśmy już żadnego wsparcia moralnego od KGB” skarżył się były generał Stasi. „Szybko zostawili nas samych sobie”.

W każdym razie zniszczenie elektronicznych nośników danych nie powiodło się w stu procentach. Szczególnie „System wyszukiwania informacji HVA” (SIRA) (System zur Informationsrecherche der HVA), który składał się z wielu mniejszych baz danych, zachował się w dużej mierze przez przypadek. Ta baza danych (SIRA) służyła referatom do rozpracowania i analizy w HVA, jako pomoc w wyszukiwaniu i ocenie źródeł w terenie operacyjnym. Gdy dane te, zebrane pierwotnie na taśmach magnetycznych, przeinstalowano w latach osiemdziesiątych na dysk magnetyczny, MfS nakazało wtedy sporządzenie kopii zapasowych, które przechowywane były w zewnętrznych centrach rachunkowych i tam zostały po prostu zapomniane. Dlatego uniknęły zniszczenia. W 1998 roku, urzędowi Gaucka udało się rozszyfrować bazę danych SIRA.

Bazy danych SIRA zawierają konkretnie informacje dotyczące źródła, tzn. numer rejestracyjny i pseudonim IM, jak również dane o rodzaju i zakresie informacji i ich oceny, ale nie zawierają prawdziwego nazwiska. SIRA funkcjonuje poniekąd jak katalog haseł jakiejś biblioteki: system obejmuje niejako jakość i ilość informacji pierwotnych i opisuje tym samym zakres tematyczny i instytucjonalny szpiegostwa.

Numer rejestracyjny źródła pozwala za pomocą kartoteki osobowej HVA rozszyfrować także informatora. Tej kartoteki nie ma w archiwum urzędu Gaucka – mankament, który mógłby zostać uzupełniony za pomocą materiałów z „Operacji Rosenholz”. Chodzi o sfilmowane dla bezpieczeństwa kopie zapasowe kartotek F16, F22, F77, które znajdują się w posiadaniu amerykańskiej centrali CIA. F16 oznaczało centralną kartotekę personalną MfS. Zawierała ona fiszki wszystkich osób, które były objęte zainteresowaniem MfS, wraz z personaliami. Numer rejestracyjny pozwala stwierdzić, czy są to akta IM, proces operacyjny, czy operacyjna kontrola osób. O co konkretnie chodziło, można wywnioskować z kartoteki F22, czyli kartoteki operacyjnej MfS. Kartoteka F77 zawierała pseudonimy. Poprzez kombinację z SIRA możliwa byłaby identyfikacja źródeł HVA i określenie ich konkretnych wartości. W najbliższych miesiącach CIA powinna oddać do dyspozycji Urzędowi Gaucka materiały „Operacji Rosenholz”. Dlatego łatwo zrozumieć postępowanie z aktami Stasi w Niemczech – przede wszystkim decyzję wybranej w wolnych wyborach 18 marca 1990 r. Izby Ludowej, o zabezpieczeniu udostępniania i wykorzystywania akt Stasi.

Dokonało się to poprzez „Ustawę o zabezpieczeniu i wykorzystaniu danych osobowych byłego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego/Urzędu Bezpieczeństwa Narodowego” („Gesetz über die Sicherung und Nutzung personenbezogener Daten des ehemaligen Ministeriums für Staatssicherheit / Amtes für Nationale Sicherheit”) z 24 sierpnia 1990 r.

Celem wprowadzenia ustawy było: „zagwarantowanie i wspieranie politycznego, historycznego i prawnego opracowania działalności byłego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego/Urzędu Bezpieczeństwa Narodowego”. Z drugiej strony powinno zapobiec „niepowoła-nemu użyciu” akt danych osób, umożliwić dostęp do akt Stasi w celu rehabilitacji osób prześladowanych ze względów politycznych; następnie określono udostępnienie relewantnych dowodów w sprawach karnych, jak również zagwarantowano kontrolę parlamentarną w sprawie zabezpieczenia i wykorzystania akt i danych osobowych Stasi. Co ciekawe, wglądu do akt osoby bezpośrednio zainteresowanej nie przewidziano.

Pomimo planowanych zapisów w układzie o zjednoczeniu, według których akta Stasi miały podlegać Archiwum Federalnemu w Koblencji, ustawa Izby Ludowej przewidywała, iż zostaną one w Archiwum Centralnym w Berlinie oraz w specjalnych archiwach nowych landów na terenie byłej NRD.

Gdy ustawa weszła w życie, wraz z jej ogłoszeniem 7 września 1990 r., próby zrekonstruowania niemieckiej jedności już dawno były w toku. Już 1 lipca 1990 r. wszedł w życie układ zawarty 18 maja pomiędzy oboma państwami niemieckimi o stworzeniu unii gospodarczej, walutowej i społecznej. 31 sierpnia 1990 r. podpisano układ o zjednoczeniu, któremu miano nadać moc obowiązującą od 3 października 1990 r. Umowa zawarta w nim odnośnie sposobu postępowania z aktami, wywołała jednak tymczasem protesty. Kulisy: w ramach rokowań zjednoczeniowych uzgodniono podporządkowanie dokumentów MfS Archiwum Federalnemu – czego skutkiem byłoby, że regulacje Ustawy o Archiwum Federalnym (Bundesarchivgesetz) obowiązywałyby, wraz ze swoimi długimi terminami prekluzyjnymi, przy wykorzystaniu akt Stasi.

Podczas gdy rząd de Maiziére’a podzielał początkowo zdanie strony zachodniej – przy otwarciu archiwów obawiano się ‘mordu i przelewu krwi’ – obrońcy praw człowieka wymusili jednak, poprzez czasowe zajęcie centrali Stasi i strajk głodowy, podpisane 18 sierpnia 1990 r. porozumienie do układu zjednoczeniowego, według którego akta pozostaną w nowych landach, a założenia zawarte w ustawie Izby Ludowej włączone zostaną do przyszłej ustawy StUG.

W ten sposób doszło do uchwalenia, 20 grudnia 1991 r., Ustawy o Materiałach Służb Bezpieczeństwa byłej Niemieckiej Republiki Demokratycznej (Gesetz über die Unterlagen des Staatssicherheitsdienstes des ehemaligen Deutschen Demokratischen Republik – StUG), przyjętej zresztą w Bundestagu większością głosów. Dziewięć dni później weszła ona w życie i stworzyła podstawę istnienia i działalności „Urzędu Federalnego Pełnomocnika ds. Materiałów Państwowej Służby Bezpieczeństwa byłej Niemieckiej Republiki Demokratycznej” („Behörde des Bundesbeauftragten für die Unterlagen des Staatssicherheitsdienstes der ehemaligen Deutschen Demokratischen Republik”) – owego urzędu, który od nazwiska pierwszego i urzędującego do dziś Pełnomocnika Federalnego nazywany jest w Niemczech krótko „Urzędem Gaucka”.

Joachim Gauck, „rewolucyjny pastor z Rostocku”, objął urząd Pełnomocnika Federalnego 1 stycznia 1992 r. Jednak już wcześniej akta Stasi znajdowały się pod jego pieczą. Po tym, jak wystąpił w wybranej w wolnych wyborach Izbie Ludowej jako przewodniczący parlamentarnej komisji specjalnej, nadzorującej całkowitą likwidację MfS, Izba Ludowa zaproponowała jego kandydaturę na „Specjalnego Pełnomocnika Rządu Federalnego ds. Dokumentów Personalnych byłej Państwowej Służby Bezpieczeństwa” (Sonderbeauftragter der Bundesregierung für die personenbezogenen Unterlagen des ehemaligen Staatssicherheitsdienstes”) – a rząd poparł tę propozycję. Dostęp do akt po 3 października 1990 r. był, pod egidą Gaucka, możliwy przez dobry rok tylko zgodnie z prowizoryczną regulacją, w ściśle określonych przypadkach wyjątkowych. W tym czasie miano wypracować nową ustawę dotyczącą dokumentów Stasi – to jest zgodnie z „założeniami”, jak sformułował to kiedyś Gauck, „które były podstawowe przy tworzeniu demokracji na Wschodzie”. Wspomniana ustawa Izby Ludowej dotycząca akt Stasi służyła, w połączeniu z regulacjami układu zjednoczeniowego, jako podstawa pracy przy formułowaniu ustawy StUG.

Nowa ustawa o dokumentach Stasi (StUG) gwarantuje każdemu obywatelowi prawo wglądu w informacje, które dotyczą jego osoby; chroni też każdego przed tym, ażeby poprzez nadużycia związane z aktami nie ucierpiały jego dobra osobiste; tak sformułowana ustawa zapewnia i umożliwia „historyczne, polityczne i prawne opracowanie działalności Stasi”. Pozwala ona zresztą na udostępnianie potrzebnych informacji instytucjom publicznym i niepublicznym w ściśle określonych przypadkach.

Pełnomocnik Federalny podlega, według ustawy, ministrowi spraw wewnętrznych, nie podlegając jednak jego poleceniom. Wybierany jest na 5 lat przez niemiecki Bundestag, na wniosek Rządu Federalnego i nominowany przez prezydenta. Dopuszczalny jest ponowny wybór, ale tylko jeden raz. Skutkiem tego postanowienia Joachim Gauck jesienią 2000 ustąpi ze swojego dotychczasowego urzędu.

Poszczególne postanowienia ustawy StUG ujęte są w 48 paragrafów, podzielonych na 5 rozdziałów, skrupulatnie unormowanych. Abstrahując od 3 nowelizacji, ustawa ta sprawdziła się do dzisiaj w praktyce, co zgodnie potwierdza większość opinii.

Według obecnego stanu, w archiwach centrali i 14 wydziałach zamiejscowych, przechowuje się 180 tys. metrów bieżących dokumentów – tzn. 180 km, pośród tego 40 mln fiszek, a ponadto 6 mln w centralnej kartotece osobowej. Stasi pozostawiło wiele setek tysięcy dokumentów w postaci zdjęć i nagrań, jak również tysiące kaset wideo.

Około 80 km materiałów leży w Berlińskim Archiwum Centralnym. Z tej ilości materiałów pisanych, które pozostały niezniszczone, około 58 km zostało przejętych z archiwów MfS w stanie uporządkowanym, i tym samym można je wykorzystać. Jeśli chodzi o materiały nieuporządkowane, to do dziś rozszyfrowano około połowy i nadają się one ponownie do użycia – nie licząc ok. 16 km dokumentów, które – potargane podczas przewrotu, ale nie spalone przez współpracowników MfS – są przechowywane w workach, w archiwach Urzędu Pełnomoc­nika.

W Urzędzie Gaucka pracuje obecnie ok. 2770 osób, z czego ok. 1600 w centrali w Berlinie, a pozostałe w 14 oddziałach zamiejscowych. Liczba współpracowników zmniejszyła się o kilkaset w ostatnich latach. W 97% pracownikami są obywatele byłego NRD, 67% – to kobiety.

Budżet roczny w 1998 r. wyniósł 204 mln DM. Zgodnie z zawartymi w ustawie StUG, zadaniami centrala dzieli się na 4 wydziały:

1. Wydział ds. zadań centralnych i administracyjnych z referatami ds. zagadnień personalnych i prawnych, organizacji, techniki informacji, budżetu, wewnętrznego bezpieczeństwa, służb technicznych itp.

2. Wydział ds. zasobów archiwalnych. Zbiera on, przechowuje, administruje i rozszyfrowuje przejęte materiały Stasi.

3. Wydział ds. informacji, podzielony na 2 referaty: referat zajmujący się wglądem do akt i drugi, zajmujący się informacją.

Referat ds. wglądu do akt opracowuje podania obywateli oraz udostępnia każdemu z nich informacje, które Stasi zebrała na jego temat – do listopada 1999 r. opracowano ok. 1,64 mln podań. Referat ds. informacji zajmuje się rozpatrywaniem podań instytucji publicznych i niepublicznych o sprawdzenie ewentualnej przynależności do tajnych służb.

4. Wydział do spraw naukowo-badawczych zajmuje się strukturą działania i metodyką MfS oraz wykonuje prace na rzecz społeczeństwa i nauki poprzez publikacje naukowe oraz poprzez publiczne imprezy i tworzenie centrów dokumentacyjnych, których obecnie istnieje 5: w Berlinie, Dreźnie, Erfurcie, Frankfurcie nad Odrą i Halle.

Od momentu wejścia w życie, ustawa StUG była zmieniana już trzykrotnie. Pierwszą ustawą o zmianie ustawy dotyczącej StUG z dnia 20 lutego 1994, przyznano pełnomocnikowi możliwość wykorzystania określonych danych z centralnego rejestru mieszkańców byłej NRD.

Druga ustawa o zmianie ustawy StUG, z dnia 26 lipca 1994 r., modyfikuje obowiązujące regulacje dotyczące obowiązku zgłoszenia w posiadaniu akt Stasi, jak również przepisy dotyczące opłat i kosztów.

Trzecią ustawę o zmianie ustawy StUG uchwalono 20 grudnia 1996 r. Jej postanowienia przewidują zasadniczą rezygnację z udzielania informacji i wydania akt IM, jeśli po 31 grudnia 1975 r. nie wykonywał on już działalności w służbach tajnych. Ustalono też, iż w przyszłości nie należy podawać informacji, jeżeli działalność agenturalna IM miała miejsce w czasie ustawowej służby wojskowej, przy tym jednak nie podawano informacji personalnych, albo gdy działalność agenturalna IM nie była kontynuowana po zakończeniu służby wojskowej. Na nowo uregulowano też po raz kolejny kwestię opłat i kosztów.

W 14 wydziałach zamiejscowych pełnomocnika administruje się dokumentami administracji okręgowych MfS/AfNS i ich urzędów obwodowych. Strukturalnie, tzn. odnośnie struktury i zadań, odpowiadają one zasadniczo centrali pełnomocnika, którego reprezentują ze swojej strony w regionie.

Wydziały zamiejscowe pełnomocnika nie są identyczne z wydziałami pełnomocników poszczególnych landów ds. materiałów Stasi, które z wyjątkiem Brandenburgii działają w nowych bundeslandach i Berlinie. Według ustawy StUG, ci ostatni mają, w przeciwieństwie do pełnomocnika, uwypuklać specyficzne dla danego landu właściwości przy wykorzystaniu akt Stasi. Ponadto powinni przyczyniać się do tego, żeby obywatele i instytucje uzyskiwali wszelkie informacje, które wynikają z ustawy StUG. Ich kompetencje i stanowisko prawne regulują ustawy landów. Nie podlegają oni pełnomocnikowi, lecz ministrowi sprawiedliwości w Meklemburgii-Przedmorzu, Saksonii i Sak-sonii-Anhalt, prezydentowi landtagu w Turyngii, a w Berlinie – pełnomocnikowi ds. ochrony danych. Wybierani są na 5 lat przez Landtagi, a w Berlinie przez parlament.

Interesy landów uwzględniono w końcu poprzez stworzenie komitetu doradczego przy pełnomocniku ds. materiałów Stasi, 9 z jego 16 członków pochodzi z nowych landów, 7 powołanych lub wybranych jest przez Bundestag. Komitet pełni funkcję doradczą.

Naturalnie praca Urzędu Gaucka, z politycznego punktu widzenia, nie pozbawiona jest kontrowersji. Moim zdaniem, przyjmowana jest ona przez większość Niemców – zwłaszcza w nowych Bundeslandach – pozytywnie. W przeciwnym razie nie wykorzystywano by tych możliwości w tak dużym stopniu. Jeszcze dzisiaj do urzędu wpływa miesięcznie 10-15 tys. podań o sprawdzenie akt – liczby te wahają się każdorazowo w kontekście dyskursu publicznego – od czasu do czasu odbywają się w Niemczech debaty o amnestii lub przedawnieniu ścigania przestępstw, co natychmiast prowadzi do wzrostu liczby składanych wniosków.

Doświadczenie związane z aktami Stasi mógłbym podsumować następująco: droga, którą wybrano przyjmując ustawę StUG w czasie transformacji w Niemczech, okazała się być słuszną.

W żaden sposób nie należy jednak sądzić, że historyczne, polityczne i prawne opracowanie przeszłości Stasi dokonało się w pełnym zakresie. Zadowolenie może budzić jedynie opracowanie historyczne. Do tego przyczyniły się także obie, powołane przez niemiecki Bundestag w 12 i 13 kadencji, komisje śledcze „Opracowanie historii i skutków dyktatury SED w Niemczech” (Aufarbeitung von Geschichte und Folgen des SED-Diktatur in Deutschland) względnie „Przezwyciężenie skutków dyktatury SED w procesie zjednoczenia Niemiec” (Überwin-dung des Folgen des SED-Diktatur im Prozeß des deutschen Einheit). Poza tym, dzięki wglądowi do akt, powstała obszerna literatura fachowa dotycząca Stasi (monografie, dokumentacje i słowniki). Do tego dochodzą wspomnienia, pamiętniki oraz utrwalone wypowiedzi świadków.

Niewątpliwie wszystkie istotne aspekty pracy wcześniejszego MfS są już dzisiaj wyjaśnione.

Wiele do życzenia pozostawia jeszcze opracowanie polityczne. Byli etatowcy MfS nie mają żadnych szans w służbie publicznej, ale nieoficjalnych współpracowników, uwikłanych w sprawy MfS odnajdujemy dzisiaj w życiu politycznym i społecznym. Przykładów można podać kilka, nawet w Bundestagu są dzisiaj posłowie, których podejrzewa się o współpracę z MfS, jako IM – wśród nich przewodniczący frakcji PDS, adwokat Dr Gregor Grysi.

Tolerancja państwa prawa posuwa się tak daleko, że byli IM, a nawet etatowi pracownicy MfS, mogą wykonywać zawód adwokatów, o ile nie dopuścili się przestępstw karnych. Moim zdaniem jest ich 200-300. Aby znowu podać przykład – Dr Frank Osterloh, były podpułkownik w wydziale śledczym, jest dzisiaj w Berlinie adwokatem.

Z prawnego punktu widzenia, państwo prawa jest wobec byłych współpracowników MfS dokładnie tak bezsilne, jak wobec innych wcześniejszych decydentów starego reżimu. W wielu sytuacjach indywidualne udowodnienie winy, według obowiązującego wówczas w NRD prawa karnego, jest niemożliwe – a jeśli się to nawet uda, to z reguły kara jest tak niska, że może ulec zawieszeniu. Liczba osób, które muszą pójść do więzienia jest nadzwyczajnie mała. Nawet długoletni szef wywiadu NRD i zastępca ministra bezpieczeństwa publicznego, Markus Wolf, dostał tylko 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Byłe ofiary starego reżimu odczuły jako wysoce niezadowalające przede wszystkim to, że minister bezpieczeństwa publicznego, Erich Kielke nie mógł, ze względu na wiek i stan zdrowia, zostać pociągnięty do odpowiedzialności za swoje wykroczenia w MfS. Mógł zostać skazany jedynie za mord polityczny w 1931 r.

I tu pojawia się pytanie, czy istnieją i czy dalej prowadzą działalność struktury Stasi w Niemczech. O ile myślimy przy tym o strukturach, które z ich nielegalnymi, wywrotowymi zamierzeniami mogłyby stanowić nawet zagrożenie porządku konstytucyjnego państwa prawa, to odpowiedź na to pytanie jest przecząca. Nie można jednakże wykluczyć, że niektórzy z byłych oficerów Stasi lub IM pracują dziś dla rosyjskiego wywiadu. Nie wolno nie doceniać tego niebezpieczeństwa. Obawy, według których byli oficerowie Stasi mogli się przyłączyć do ugrupowań lewicowo-ekstremistycznych lub terrorystycznych, nie sprawdziły się.

O wiele ważniejsza jest, moim zdaniem, działalność byłych współpracowników w gospodarce. Tutaj bowiem struktury MfS mogłyby funkcjonować dalej, o tyle, o ile pewne kręgi osób utrzymały wspólnoty gospodarcze, w których byli współpracownicy MfS wzajemnie się wspierają i popierają. Wprawdzie majątek byłego MfS od 1991 r. jest zarejestrowany i zabezpieczony przez Bundesverwaltungsamt (Federalny Urząd Administracyjny) w Kolonii, ale ile niekontrolowanych pieniędzy już wypłynęło, tego nikt nie jest w stanie ogarnąć.

Pewne jest natomiast, że Zentrale Ermittlungsstelle für Regierungs-und Vereinigungskriminalität – ZERW (Centralny Urząd Śledczy ds. Przestępstw Rządowych i Związkowych) miał do rozpatrzenia od 1993 r. już ponad 500 przypadków, w których ludzie z byłego Stasi posługiwali się pieniędzmi z tajnych kont Stasi, w wysokości co najmniej 200 mln marek. W trakcie likwidacji HVA wypłacono ponadto byłym agentom (około osiemdziesięciu) tzw. premie – odprawy za wykonaną pracę, które wyniosły na osobę, w zależności od znaczenia IM-a, od 50 tys. do 250 tys. marek. Także grunty i mieszkania, będące własnością MfS, zostały korzystnie sprzedane byłym współpracownikom, podobnie jak samochody, a niektóre z warsztatów specjalistycznych MfS z zakresu elektrotechniki, elektroniki i zakładów naukowych związanych z produkcją oprzyrządowania, sprywatyzowano nagle w formie spółki z o.o.

W samym tylko Berlinie byli współpracownicy założyli ponad 4000 takich spółek. W dzisiejszych landach byłej NRD nie było inaczej. Ich działalność sięgała od pośrednictwa sprzedaży nieruchomości i zarządu nieruchomościami, po przedsiębiorstwa autobusowe, hotele, wydawnictwa i księgarnie[1]. Inni zakładali i organizowali przedsiębiorstwa usługowe, np. taksówkarskie, naprawę pojazdów, sprzątanie budynków oraz prywatne firmy wartownicze i detektywistyczne. Pomysłowości w robieniu pieniędzy nie było końca.

Nie można nie wspomnieć przy tym także o inicjatywach podejmowanych legalnie przez byłych współpracowników MfS, względnie ich współudziale w takich przedsięwzięciach. Po pierwsze mówi się o „Initiativgemeinschaft zum Schutz der sozialen Rechte ehemaliger Angehörer bewaffneter Organe und der Zollverwaltung der DDR e.V.” – ISOR („Wspólnota inicjatyw ds. ochrony praw socjalnych byłych członków organów mundurowych i Zarządu Celnego NRD”). Organizacja ta posiada 20 tys. członków. Została powołana w 1991 r. i cieszy się dużym powodzeniem – przede wszystkim w Berlinie, ale także w pięciu nowych landach. Zgodnie ze statutem, jej celem jest „wspieranie osób, które potrzebują pomocy, a szczególnie byłych członków NVA, oddziałów granicznych, policji ludowej i innych organów MdI (Ministerstwa Spraw Wewnętrznych), sztabów i szkół obrony cywilnej, MfS/AfNS i Zarządu Celnego NRD, o ile z powodu ich wcześniejszej działalności ich prawa socjalne ulegają ograniczeniom i naruszeniom”.

Bazą związku są lokalne grupy inicjatywne w miastach i gminach nowych landów i okręgach byłego Berlina Wschodniego. ISOR doradza swoim członkom w sprawach związanych z ubezpieczeniami zdrowotnymi, emerytalnymi i rentowymi, służy także pomocą prawną, jeśli członkowie organów mundurowych, zwłaszcza związanych ze Stasi, stają przed sądem.

ISOR pełniła także funkcję powoda przed Bundesverfassungsgericht (Federalnym Sądem Konstytucyjnym) przeciwko cięciom emerytalnym i rentowym dla uprawnionych do ich poboru byłych funkcjonariuszy NRD, co miało na celu zaspokojenie ich roszczeń z systemów świadczeń dodatkowych i specjalnych wobec ustawowego ubezpieczenia emerytalnego i rentowego.

Poprzez liczne decyzje z 28 kwietnia 1999 r. Pierwszy Wydział Sądowy ogłosił, iż cięcia świadczeń dla byłych współpracowników MfS są częściowo sprzeczne z konstytucją, a to z powodu naruszenia konstytucyjnej gwarancji własności i zasady równorzędnego traktowania. Skutkiem tego był wzrost rent i emerytur, a także, wcale niemałe, wyrównania.

Po drugie należy wspomnieć o tzw. Insiderkomitee zur Aufarbei-tung der Geschichte des MfS e.V (Komitet Wewnętrzny ds. Opracowania Historii MfS), w którym, jak sama nazwa wskazuje, zjednoczyli się byli oficerowie Stasi, stawiając sobie jako cel „wkład do analizy niemieckiej historii powojennej poprzez oficjalne przedstawienie działalności byłego MfS/AfNS NRD”. Tak ujęte jest to w statucie. Komitet założony został w 1992 r. w Berlinie, a jego politycznego znaczenia nie należy przeceniać. Zgodnie ze statutem, Komitet pracuje w stałych lokalnych zespołach roboczych i czasowych grupach projektowych, ale jego zasięg polityczno-organizacyjny jest ograniczony. Wewnątrz Komitetu nie ma jednak zgody wśród postaci kluczowych. Publikacje komitetu nie ukazały się do dziś.

W 1997 r. ukazała się jednak obszerna monografia Headquarters Germany o tajnych służbach USA w Niemczech, autorstwa rzecznika Komitetu, Klausa Eichnera i Andreasa Dobberta, jako współautora. Oczywistym jest, że do napisania tego dzieła posłużyły byłe akta Stasi, a obaj byli do 1989 r. czynnymi pracownikami wydziału IX w HVA, zajmującego się kontrwywiadem.

Należałoby w końcu wspomnieć Initiativgruppe „Kundschafter des Friedens fordern Recht” (Grupę Inicjatywną „Wywiadowcy pokoju żądają praw”), w której zebrali się byli szpiedzy i agenci HVA z Republiki Federalnej, skazani przez sąd. Ich celem jest dopilnowanie interesów klienteli Grupy Inicjatywnej. Uważają się za niesłusznie skazanych i domagają się, o dziwo, swojej rehabilitacji. Można przypuszczać, że wspierani są przez ISOR lub PDS.

Ogólnie biorąc nie sądzę, że byli współpracownicy MfS mogą stanowić obecnie polityczne zagrożenie dla państwa konstytucyjnego. Należałoby może ubolewać natomiast nad istnieniem w gospodarce wspomnianych kręgów osób związanych ze Stasi, które często działają na szkodę dla swoich konkurentów i których, może z politycznych powodów, niekiedy doprowadzają do ruiny. Czy i w jakim stopniu byli współpracownicy Stasi działają w zorganizowanych grupach przestępczych, nie potrafię ocenić.

 

Tekst ukazał się w książce Od totalitaryzmu do demokracji (Kraków 2001, pod red. Pawła Kuglarza)

 

Karl Wilhelm Fricke ur. 1929 r., 1949 r. ucieczka z sowieckiej strefy okupacyjnej do Niemiec Zachodnich. Od 1952 r. niezależny dziennikarz w Berlinie Zachodnim. 1955 r. uprowadzony przez agentów Stasi, w 1956 r. skazany na 4 lata obozu z powodu nagonki wojennej. 1959-1969 r. niezależny dziennikarz w Hamburgu; 1970-1994 redaktor naczelny radia niemieckiego w Kolonii. Od 1994 r. niezależny publicysta w Kolonii. Od 1992 r. biegły członek Komisji Enquete "Opracowanie Historii i skutków dyktatury SED w Niemczech", od 1995 r. biegły członek Komisji Enquete "Przezwyciężanie skutków dyktatury SED w procesie zjednoczenia Niemiec". 1996 r. Doktorat Honoris Causa na Uniwersytecie w Berlinie; publikacje: m.in. Polityka i wymiar sprawiedliwości w NRD (1979 r.), Bezpieczeństwo państwowe w NRD (1982 r.), Opozycja i ruch oporu w NRD (1984 r.), Wgląd do akt (1995 r.), wspólnie z Rogerem Engelmannem Skoncentrowane uderzenia (1998 r.).



[1]      Tę informację autor zawdzięcza publicystce berlińskiej, Frevie Klier.

Wyświetl PDF